Mdina

Malta zakochania warta – część druga – Mdina i Rabat

Malta miała przed nami jeszcze wiele do odkrycia, a czas zdawał się strasznie kurczyć, więc opuściwszy Ta’Quali Crafts Village ruszyliśmy w kierunku pierwszej stolicy tej pięknej wyspy. Nie wiedzieliśmy, co zobaczymy, ale ciekawość nasza była niezmierna, bo w końcu to tutaj kręcono sceny słynnego serialu „Gra o tron”. Skoro więc Mdina spodobała się filmowcom, to i my mieliśmy nadzieję znaleźć w niej coś niezwykłego.

Mdina Howard Gardens

Mdina – co to w ogóle za miasto?

Mdina zmieniała swoją nazwę na przestrzeni wieków, więc łatwo o mętlik w głowie, szczególnie po lekturze różnych przewodników. Postaram się Wam jednak przybliżyć trochę jej historię.

Pierwsze ślady osadnictwa znaleziono tutaj już około czwartego tysiąclecia przed naszą erą, ale to jedyne co wiadomo na ten temat. Natomiast około 700 r. p.n.e. Fenicjanie założyli tutaj pierwszą warowną osadę, którą nazwali Maleth, co oznaczało tyle co schronienie. Nie bez powodu wybrali to idealne miejsce, na osiedlenie się. Wyobraźcie sobie usytuowane w centralnej części wyspy wzgórze, z którego macie widok aż po horyzont. Trudno o lepszy punkt obserwacyjny, z którego z daleka dostrzec można nadciągające niebezpieczeństwo.

Kiedy Malta dostała się pod panowanie Cesarstwa Rzymskiego, budowa w tym miejscu rozpoczęła się na dobre, bowiem to Rzymianie tak naprawdę wybudowali tu pierwsze miasto (około 218 r. p.n.e.) i nazwali je Melitą. Historycy spierają się o pochodzenie ówczesnej nazwy dzisiejszej Mdiny, więc pozwólcie, że pozostawię Wam przyjemność poszukiwania własnej odpowiedzi na to pytanie. W Melicie powstał nawet pałac rzymskiego gubernatora i mówi się, że prawdopodobnie przebywał tutaj Apostoł Paweł z Tarsu, kiedy jego statek rozbił się u wybrzeży wyspy około roku 60 n.e. Wiąże się z tym pewna niezwykła historia, którą jednak opowiem nieco dalej.  Rzymianie zastąpieni zostali w 870 roku przez Saracenów (Arabów), którzy zdobyli miasto i tak przestała istnieć Melita, a powstała Medina, czyli dzisiejsza Mdina.

fortyfikacje Mdiny

Efekty zmian wprowadzonych przez Saracenów podziwiać możemy do dzisiaj, bo to oni pomniejszyli miasto otaczając je fosą i grubymi murami obronnymi, które miały chronić mieszkańców na wypadek najazdu. Wewnątrz murów również dostrzeżemy saraceńskie pomysły, chociażby kręte uliczki, którymi spacerując nie wiesz, co czy kogo spotkasz za zakrętem. Można powiedzieć zatem, że dzisiejsza Mdina to żywy pomnik historii, która trwa już ponad 1000 lat. To jednak nie wszystkie zmiany, które pozostały po Saracenach. Przedmieścia ufortyfikowanej Mdiny zyskały odtąd nazwę Rabat, która funkcjonuje po dzień dzisiejszy.

W 1091 roku Mdina dostała się pod władzę Normanów, którzy wzmocnili fortyfikacje i poszerzyli fosę z obawy przed atakami piratów. W czasach ich panowania Mdina doświadczała wielu ważnych reform i była ważnym centrum administracyjnym wyspy, siedzibą dynastii rządzących oraz miejscem zbiórki w razie ataku wrogów.

Kolejny ważny dla całej wyspy okres to wiek XIII, kiedy to rządzili nią kolejno Andegawenowie a potem Aragończycy. Ci ostatni za pośrednictwem króla Hiszpanii dnia 24 marca 1530 roku przekazali ją Joannitom, znanym także jako Zakon Kawalerów Maltańskich. Ci jednak postanowili osiąść bliżej portu i tak w 1537 roku Mdina przestała być stolicą wyspy i zyskała miano Starego Miasta, co jednak nie umniejszało jej świetności.

W 1693 roku wyspę nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, które zniszczyło wiele tego architektonicznego barokowego piękna. Po tej katastrofie miasto jednakże odbudowano, wzniesiono tu też nową katedrę świętego Pawła, której projektantem był architekt Lorenzo Gafà.

Współcześnie Mdina nazywana jest „cichym miastem”, co spowodowane jest faktem, że teren miasta wyłączony jest z ruchu kołowego z wyjątkiem samochodów dostawczych, pojazdów służb ratunkowych, karawanów pogrzebowych, pojazdów dla nowożeńców i prywatnych samochodów niewielkiej, kilkusetosobowej populacji miasta. Ciche miasto jednak w sezonie turystycznym wcale nie jest ciche, choć zdecydowanie mniej tu hałasu i zgiełku niż w innych miastach. O tym co warto tu zobaczyć i jak zagubić się w Mdinie, opowiem już za moment.

Mdina – co zobaczyć

Chcąc zwiedzić Mdinę, należy dostać się na przystanek Rabat 1,2,3 lub 4. Nie ma to większego znaczenia, gdyż wszystkie są obok siebie. Sprawdziliśmy to na własnej skórze. Z naszego przystanku Mwiezeb najlepszy dla nas był autobus 186 i do niego właśnie wsiedliśmy udając się do Mdiny i Rabatu. Kiedy dotarliśmy na miejsce, oczom naszym ukazał się bardzo przyjemny park z mnóstwem cienia i ławeczkami. Nie posiedzieliśmy jednak za długo i udaliśmy się w kierunku głównej bramy cichego miasta, pozostawiając sobie Rabat na później. Idąc wzdłuż murów dotarliśmy do słynnej bramy. Dlaczego słynnej. Otóż bramę tę często oglądali wszyscy miłośnicy serialu „Gra o tron”, gdyż Mdina w pierwszym sezonie zagrała rolę Królewskiej Przystani. To zresztą nie jedyna jej filmowa rola. Słyszeliście na pewno o filmie „Hrabia Monte Christo”. W nim również Mdina się pojawia. Katedra Św. Pawła i jej okolice stały się dla filmowców imitacją Rzymu. Wróćmy jednak do naszego zwiedzania. Widząc lwy przy głównej bramie, które tak dobrze znaliśmy z serialu, nie mogliśmy sobie odmówić zrobienia zdjęcia.

Mdina brama główna

Brama pochodzi z 1724 roku i została zaprojektowana przez francuskiego inżyniera Charles’a Francis de Mondiona. Po krótkiej chwili ruszyliśmy dalej, postanawiając jak zwykle poszukać najpierw informacji turystycznej, zaopatrzyć się w mapę lokalnych atrakcji i dopiero wtedy ruszyć dalej.

Jeśli interesują Cię atrakcje na Malcie to zajrzyj do naszych pozostałych artykułów.
Odwiedzamy wiele takich miejsc i sądzimy, że znajdziesz coś co Cię zainteresuje.

mapa Mdiny

Można oczywiście ruszyć tak, jak pokazuje ścieżka wyrysowana na mapie, albo jak my – po swojemu, gubiąc się w urokliwych uliczkach Mdiny. My, zamiast w w prawo, ruszyliśmy w lewo i tak odnaleźliśmy Katedrę Św. Agaty.

katedra św. Agaty

Nie wygląda, jak katedry, do których jesteśmy przyzwyczajeni, więc tym bardziej nas zaintrygowała. Niestety Katedra św. Agaty była zamknięta, ale i tak udało mi się zrobić zdjęcie wnętrza.

wnętrze katedry św. Agaty

Zapytacie pewnie co w niej tak intrygującego? Oj wiele. Katedra powstała wtedy, kiedy w Polsce Jagiełło pokonywał Krzyżaków (1410), co samo w sobie było dla mnie nie lada gratką. Ponadto, Katedra św. Agaty, to kolejna maltańska budowla zniszczona przez trzęsienie ziemi w 1693 roku i odbudowana rok później, ale to nie wszystko. W czasie II wojny światowej bowiem to miejsce służyło uchodźcom za schronienie, a do stanu obecnego Katedrę św. Agaty przywrócono dopiero w latach 1995-97. Niby tak niewielka, niepozorna, a z taką historią – jakże tu nie zatrzymać się na chwilę i nie zachwycić? My nie mogliśmy się powstrzymać.

Po chwili refleksji ruszyliśmy dalej i wtedy naprawdę zrozumieliśmy, dlaczego Mdinę nazywa się cichym miastem.

uliczka Mdiny

To było wczesne popołudnie, a boczne uliczki tego, jakże uroczego miasta świeciły pustką. Niesamowite wrażenie, które postanowiliśmy upamiętnić.

uliczka Mdiny i my

Idąc dalej w kierunku północnym, możecie zagubić się w bocznych uliczkach, lub też podążyć główną arterią miasta – Triq Villegaignon, która prowadzi do Placu Św. Pawła i Katedry.

Katedrą Św. Pawła wiąże się bardzo ciekawa historia. Otóż, została ona zbudowana pod koniec XVII wieku w miejscu domu gubernatora Malty – Publiusza. Gubernator gościł Św. Pawła, gdy ten był rozbitkiem na Malcie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie podania mówiące o tym, że w czasie swojego pobytu na wyspie, św. Paweł został ukąszony przez jadowitego węża i przeżył. Odtąd tubylcy uważali go za boga. Wierzenia te pogłębił fakt, iż św. Paweł miał uzdrowić nie tylko syna gubernatora Publiusza, ale i wielu innych ludzi. Publiusz nawrócił się na chrześcijaństwo i został biskupem – najpierw na Malcie, a potem w Atenach.

Katedrę wzniesiono w latach 1697 – 1702, w miejsce zniszczonej przez trzęsienie ziemi normańskiej świątyni. Nowa budowla spowodowała wprowadzenie szeregu zmian w obrębie samego miasta, gdyż stworzenie obszernego, otwartego placu przed Katedrą Św. Pawła wymagało zlikwidowana kilku domów i ulic.

katedra św. Pawła

Katedra zaskakuje swoim zewnętrznym wyglądem. Majestatycznie rozlokowana przy Placu zachęca, by wejść do środka i podziwiać. Warto jednak przyjrzeć jej się ze wszystkich stron. Nie sposób nie zwrócić uwagi na wieńczącą ją, majestatyczną kopułę w wyróżniających się na tle miasta biało-czerwonych barwach.

kopuła katedry św. Pawła

Wejście do Katedry Św. Pawła nie nastręcza żadnych trudności, więc spokojnie można ją zwiedzać na wózku inwalidzkim, gdyż do wejścia prowadzi naprawdę dobrze wykonany podjazd. Nie szukajcie go jednakże od frontu, a po prawej ręce (stojąc twarzą do wejścia głównego).

podjazd do katedry św. Pawła

Pierwsze, co rzuca się w oczy zaraz podejściu, to niezwykła posadzka, na którą w pierwszej chwili nie wiadomo, czy wejść, czy tylko podziwiać.

posadzka

Oczywiście można po niej chodzić. Jest to inkrustowana marmurem podłoga z nagrobkami biskupów Mdiny, herbami i inskrypcjami. Ja osobiście stąpając po niej, miałam wrażenie, że parzy mnie w stopy. Dlaczego? Nie potrafię wyjaśnić.

By rozwiać to niejasne wrażenie, skupiliśmy się na tym, co znajduje się na wprost wejścia – a mianowicie głównym ołtarzu, w którym znajduje się, pochodzący z oryginalnej normańskiej świątyni, monumentalny obraz „Nawrócenie św. Pawła”, autorstwa Mattii Pretiego.

ołtarz główny katedry św. Pawła

Wznosząc wzrok ku górze natomiast, podziwiać możecie wnętrze wspomnianej już przeze mnie kopuły wieńczącej Katedrę św. Pawła. Jest ona zdobiona pochodzącymi z 1950 roku malowidłami współczesnych mistrzów.

wnętrze kopuły

To, na co zdecydowanie warto zwrócić to uwagę to pochodzące ze starego kościoła XIII-wieczne obrazy Madonny z Dzieciątkiem, chrzcielnica czy też drzwi do zakrystii, które pierwotnie były rzeźbionym w czarnym dębie portalem.

Madonna z Dziciątkiem
drzwi do zakrystii

Warto zwrócić też uwagę na freski przedstawiające rozbicie się św. Pawła w wybrzeży Malty czy też wczesno- XVII-wieczny drewniany krucyfiks autorstwa Fra Innocento da Petraglia.

krucyfiks

Bogactwo katedry św. Pawła w Mdinie powala na kolana. Jest ona w tym przepychu podobna konkatedrze św. Jana w Valettcie. Na mnie wywarła ogromne wrażenie, choć zdecydowanie bardziej podobała mi się w swoim prostym zewnętrznym wydaniu, niż barokowym przepychu wnętrza. Niemniej jednak jest to zdecydowane must-see Mdiny.

Po wyjściu z katedry, jeżeli wciąż nie ma się dość obcowania ze sztuką, można odwiedzić Katedralne muzeum, zlokalizowane tuż obok.

Muzeum Katedralne

Jak możecie zobaczyć prowadzi do niego podjazd, czyniąc je tym samym dostosowanym dla osób niepełnosprawnych. My darowaliśmy sobie tę atrakcję, choć podobno można tu zobaczyć dzieła autorstwa Rembrandta czy Albrechta Dűrera oraz dokumenty inkwizycyjne czy 15 złotych i srebrnych posągów Apostołów.

Jak wspomniałam odpuściliśmy sobie muzeum i ruszyliśmy dalej ulicą Triq Villegaignon w kierunku Palazzo Falson i murów cichego miasta, skąd miał się roztaczać przepiękny widok na całą północ wyspy.

Idąc niespiesznie natrafiliśmy na mieszczący się w XVII-wiecznym barokowym budynku Klasztor Karmelitów.

Klasztor Karmelitów

To jedyny na Malcie, otwarty dla zwiedzających klasztor, który daje możliwość zapoznania się z życiem zakonników klauzurowych kilka stuleci temu. Jest on jednocześnie tak zorganizowany, że turyści nie przeszkadzają zakonnikom żyć własnym życiem.

Po krótkim przystanku, ruszyliśmy dalej w kierunku wspomnianych przeze mnie murów Mdiny, na które niestety osoba niepełnosprawna się nie dostanie, bo trzeba się na nie wspiąć po wysokich stopniach. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by odpocząć i skryć się w ich cieniu przed upalnym słońcem, podziwiając jednocześnie XIII- (a właściwie XV-sto) wieczne Palazzo Falson. Kamil pozostał na dole, a ja tymczasem wspięłam się swoim zwyczajem tak wysoko, jak tylko się dało. Moim oczom ukazał się taki oto widok:

widok z murów Mdiny

Pięknie, prawda? Cała północ wyspy była w zasięgu mojego wzroku – Zatoka Św. Pawła, Mdina, aż po Valettę. Wyraźnie dostrzec można również Mosta Dome w Moście.

Mosta Dome z murów Mdiny

A wszystko to w cudownie gorącym słońcu. Dla odważnych i spragnionych wypoczynku polecam opalanie się na murach cichego miasta, które są wyjątkowo grube, więc przy pewnej dozie ostrożności upadek na pewno Wam nie grozi.

opalanie na murach Mdiny

My jednakże sporo mieliśmy jeszcze w planach na ten dzień, więc po moich „achach” i „ochach” ruszyliśmy dalej spacerkiem zwiedzając Mdinę. Idąc ulicą Triq Is-Sur, naszą uwagę zwróciło dziwne przejście (przewodniki podają, iż znajduje się przy ulicy Magazine).

The hole in the wall

Okazało się, że całkiem przypadkiem znaleźliśmy miejsce nazywane The hole in the wall. Przejście to było w czasie II wojny światowej wykorzystywane częściowo jako magazyn paliwa, a częściowo jako schron.

Na naszej drodze pozostała jeszcze jedna atrakcja Mdiny – Palazzo Vilhena, nieopodal głównej bramy do miasta i właśnie w jego kierunku ruszyliśmy niespiesznie.

Palazzo Vilhena

Niestety, okazało się, że wejść do mieszczącego się w nim Muzeum Historii Naturalnej nie zdołamy, więc pooglądaliśmy je tylko z zewnątrz i pożegnaliśmy piękną Mdinę.

Mdina i my

To jednak nie był jeszcze koniec naszych ambitnych planów na ten dzień. Jak miało się okazać – zbyt ambitnych, bo tak zwyczajnie zabrakło nam czasu

Rabat, czyli historyczne przedmieścia

Rabat, to nic innego, jak rozciągające się na południe przedmieścia Mdiny. Paradoksalnie najciekawsze jego zabytki znajdują się pod ziemią. Należą do nich katakumby św. Pawła czy św. Agaty oraz Grota św. Pawła. Warto również zobaczyć tu Kościół św. Pawła czy też Wignacourt Collegiate Museum.

Kiedy dotarliśmy do Kościoła św. Pawła, było już po 17:00 i właśnie rozpoczynało się tu nabożeństwo, więc pozostało nam tylko podziwianie go z zewnątrz.

Kościół św. Pawła

Ciekawe w nim jest to, że ten XIV-wieczny kościół zbudowany został ponad grotą św. Pawła i w przeszłości nazywany był kościołem św. Pawła za Murami z uwagi na fakt, że znajduje się właściwie w fosie starego miasta. To też spowodowało, że Grota św. Pawła dla Kamila okazała się nieosiągalna. Postanowiliśmy jednak odszukać Katakumby, a prosto nie było, chociaż znaków wokół pełno.

Katakumby św. Pawła

By to zrobić, należy skierować się w wąską uliczkę po prawej ręce (stojąc twarzą do głównego wejścia do kościoła) i podążać nią przez chwilę. Jakież było moje rozczarowanie, gdy zobaczyłam, że katakumby są otwarte do godziny 17:00.

Po krótkiej dyskusji, postanowiliśmy z Kamilem wrócić tu innego dnia i poodkrywać Rabat na nowo, a tymczasem spróbować dotrzeć na Klify Dingli, o których napiszę w innym poście.

Jak postanowiliśmy, tak też zrobiliśmy i tym razem odwiedziliśmy Rabat wcześniej, kierując swoje kroki prosto do Katakumb św. Pawła.

wejście do katakumb

Oczywiście, by dostać się na ich teren, należy przejść ulicą St. Agatha’s Street aż do kasy, do której prowadzi dobrze wyprofilowany podjazd.

podjazd do kasy

Po samym terenie katakumb osoba niepełnosprawna również poruszać może się bez przeszkód, za sprawą płaskich alejek i podjazdów.

dostosowanie katakumb św. Pawła

Jednakże do podziemi już się nie dostanie. Dlaczego? A dlatego:

katakumby i Kamil

Musieliśmy się zatem z Kamilem rozdzielić. Kamil został na górze i poczytał sobie tablice o katakumbach św. Pawła oraz przeanalizował ich plany, by następnie pozwiedzać część wystawową na dobrze dostosowanej powierzchni, a ja tymczasem zeszłam do podziemi katakumb św. Pawła.

Co ciekawe katakumby nie są związane ze św. Pawłem, a nazwę wzięły od wspomnianego już przeze mnie kościoła i groty św. Pawła. Czym zatem tak naprawdę są katakumby św. Pawła na Malcie?

Jest to archeologiczny dowód pojawienia się i obecności chrześcijaństwa na Malcie, który powstał w III wieku. Jest to labirynt podziemnych grobowców, zajmujący powierzchnię aż 2200 metrów kwadratowych. Jest to miejsce, w którym na tej powierzchni pochowano około 1000 ciał.

katakumby

Historia nie oszczędziła tego miejsca, bo kompleks został prawdopodobnie zdewastowany i splądrowany w okresie saraceńskim, kiedy to zmieniły się obyczaje pogrzebowe nowych mieszkańców, którzy dostosowali katakumby do swoich obyczajów. Niewiele też przetrwało malowideł, lecz te które zachowały się do czasów obecnych, są niezwykle cenne. Ponownie katakumby św. Pawła wróciły do użytku w czasie ponownej chrystianizacji wyspy i wydawałoby się, że przetrwają, ale znowu zostały porzucone i popadły w kompletną ruinę a główne wejście zostało zablokowane. Pewnie dlatego nie można ich zwiedzać w całości, a naprawdę szkoda.

Tę część katakumb św Pawła, do której można wejść, naprawdę dobrze dostosowano dla pełnosprawnych zwiedzających.

katakumby św. Pawła - podesty

Całą powierzchnię pokrywają metalowe podesty i schody, oświetlone delikatnym światłem, które nie odziera podziemi z uroku, a pozwala bezpiecznie się poruszać i podkreśla niesamowitą atmosferę tego miejsca.

Główna krypta po prawej stronie ma wysoki sufit, a w skale wykuty okrągły stół i półokrągłe ławy. Tu odbywały się uroczyste wieczerze wczesnych chrześcijan.

stół

Idąc dalej korytarzami trafiłam na grupy grobowców. Charakterystyczne rynny wskazują w jaki sposób dokonywano pochówku.

grobowiec

Wrażenie też zrobiły na mnie małe prostokątne wycięcia w ścianach, służące do pochówku dzieci.

grobowiec dzieci

Jednak to, co zdecydowanie rzuca się tu w oczy, to ogrom tego miejsca, ilość skalnych grobów, które powstały tak dawno.

Wszystko to spowodowało, że wcale nie spieszyłam się z opuszczaniem Katakumb św. Pawła, choć możecie powiedzieć, że czym tu się zachwycać – ot zbiorowy grobowiec, kupa kamieni i tyle, ale pomyślcie, ile pracy w to włożono i ile się tu przez wieki działo, a na pewno zrozumiecie mój zachwyt. Dlatego też z chęcią obejrzałam dużo mniejsze Katakumby św. Agaty, znajdujące się na terenie tego samego kompleksu. Na pewno nie jest to miejsce dla dzieci, bo się po prostu znudzą, a przecież nie o to chodzi. Natomiast zdecydowanie polecam odwiedzenie tego miejsca każdemu ciekawemu świata podróżnikowi. To jednak nie wszystko, co można w Rabacie zobaczyć.

Wignacourt Collegiate Museum

Chcąc się przenieść w nieco inne czasy, polecam Wignacourt Collegiate Museum, które mieści się w barokowej rezydencji kapelanów kawalerów maltańskich.

Wignacourt Collegiate Museum

Trzypoziomowe muzeum nie jest dostosowane, więc odpuściłam sobie samotne zwiedzanie, ale podzielę się z Wami informacjami, co też można tu zobaczyć na zakończenie emocjonującego dnia.

W podziemiach znajdziecie punicko-rzymsko-chrześcijański labirynt oraz schrony z okresu II wojny światowej. Parter to kolekcja obrazów europejskich i regionalnych artystów oraz srebra, a także jak mniemam wielka gratka – unikatowy drewniany ołtarz używany na okręcie kawalerów maltańskich do odprawiania mszy świętych. W muzeum zobaczyć można również rzadki egzemplarz traktatu autorstwa króla Henryka VIII – Obrona siedmiu sakramentów. Brzmi naprawdę nieźle i chwilami żałuję, że odpuściłam Wignacourt Collegiate Museum, ale zaraz potem mi przechodzi, bo dość miałam samotnego wędrowania i czas ten chciałam spędzić z Kamilem, a plany na następny dzień mieliśmy naprawdę ambitne. Chcieliśmy wybrać się do stolicy Malty – Valetty, zwiedzić słynną na całym świecie Konkatedrę św. Jana ze słynnym obrazem Caravaggia, zobaczyć ogrody Barakka, Bibliotekę Narodową czy Trzy Miasta. O tym wszystkim jednak przeczytacie w kolejnym poście.

Nasz film z Malty

Zapraszamy na nasze grupy

Samochodem do Chorwacji
Samochodem do Chorwacji
Podróże niepełnosprawnych
Niepełnosprawni podróżują
Urlop w Chorwacji
Urlop w Chorwacji
Toskania grupa
Toskania
Singapur grupa
Singapur
Wszystkie treści masz od nas za darmo! Możesz się nam odwdzięczyć wirtualną kawą.

Podobne wpisy

6 Komentarzy

  1. Bardzo sympatyczna i niezwykle ciekawa relacja z pobytu w Mdinie. To niezwykle urocze miasto, choć słowo miasto w przypadku Mdiny jest megalomanią. Mdina jet ogromna poprzez historię, bo tak naprawdę jet to butikowe miasteczko – malutkie i niezwykle wciągające.
    Warto przespacerować się uliczkami Mdiny nocą. Wtedy to naprawdę jest „miasto ciszy”.

  2. Mdina i Rabat są piękne, z takim niezwykłym orientalnym klimatem, zwłaszcza, kiedy czas jest mniej turystyczny. Opis oddaje i klimat i bogactwo historii, a także zawiera świetną instrukcję, jak zwiedzać i na co zwrócić uwagę. Gratuluję podróży i opisu. Od razu lepiej się czyta, kiedy wyczuwa się, że miejsce zrobiło duże wrażenie 🙂 🙂 pozdrawiam i życzę kolejnych udanych wypraw

    1. Faktycznie, miejsca te gdy nie ma tłumu turystów, robi,ą ogromne wrażenie.

      Bardzo dziękujemy za miłe słowa, które jeszcze bardziej motywują nas do pracy.

      Pozdrawiamy serdecznie 🙂

  3. Miło było przypomnieć sobie Rabat i jego skarby. Malta jest wspaniała, ale nie odważyłabym się tam jechać w lipcu.
    Roztopiłabym się 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgodnie z RODO musisz się zgodzić na dodanie komentarza i przesłanie wpisanych danych
Ten formularz gromadzi Twoje imię, adres e-mail, adres strony www i treść, dzięki czemu komentarze mogą funkcjonować na tej stronie. Aby uzyskać więcej informacji, zapoznaj się z naszą polityką prywatności, gdzie uzyskasz więcej informacji o tym, gdzie, jak i dlaczego przechowujemy Twoje dane.
Nie wykorzystujemy danych wpisywanych podczas komentowania do celów marketingowych (np. wysyłka newslettera).